Po drugiej wojnie światowej uzbrojenie okrętów podwodnych złożone było jedynie z różnego rodzaju torped. Jednostki otrzymywały także coraz nowocześniejsze wyposażenie hydrolokacyjne, które na początku lat 50-tych XX wieku osiągnęło taki poziom zaawansowania technologicznego, że było w stanie lokalizować nieprzyjacielskie okręty podwodne w odległości przekraczającej maksymalny zasięg rażenia torped. Z tego względu zaczęto zastanawiać się na wprowadzeniem nowego rodzaju uzbrojenie w postaci rakiet wyposażonych w bombę głębinową z ładunkiem jądrowym. Duża odległość lokalizacji wroga zapewniała bezpieczny dystans do detonacji tego rodzaju ładunków. Uwarunkowania te spowodowały, że w czerwcu 1958 roku Laboratorium Zaopatrzeniowa Marynarki Wojennej NOL (Naval Ordnance Laboratory) w White Oak w stanie Maryland (obecnie nieistniejące) rozpoczęło program rozwojowy rakiet wystrzeliwanych z zanurzonych okrętów podwodnych, następnie wynurzających się i lecących w stronę celu nad powierzchnią wody, a później wpadających do niej. Nowy pocisk oznaczony został jako Mk 28 SUBROC (SUBmarine ROCket), co było nietypowym oznaczeniem dla uzbrojenia marynarki wojennej. W bardzo wczesnym stadium prowadzonego projektu wybrano głównego wykonawcę w postaci firmy Goodyear Aerospace Corporation (był to oddział firmy Goodyear, który w 1987 roku kupiła firma Loral Corporation, a tą w 1996 roku nabyła firma Lockheed-Martin).
W sierpniu 1959 roku przeprowadzono pierwszy próbny lot pocisku model Mk 28 SUBROC, jednakże liczne problemy techniczne spowodowały znaczne opóźnienie programu. Po pierwsze, przed odpaleniem wyrzutnię torpedową należało zalać zimną wodą morską, która wyziębiała paliwo stałe silnika rakietowego, co przyczyniało się do obniżenia efektywności całego systemu napędowego. Po drugie, pęcherzyki powietrza, pojawiające się zaraz po wystrzeleniu z wyrzutni, mogły doprowadzić do braku zapłonu silnika lub zakłócić pracę inercyjnego (bezwładnościowego) systemu nawigacyjnego. Po trzecie, całe wewnętrzne wyposażenie pocisków i głowica jądrowa musiały wytrzymać silny wstrząs podczas ponownego wejścia do wody nad wyznaczonym celem. Wszystkie te problemy rozwiązywane były do 1964 roku, kiedy amerykańska flota przeprowadziła testy i wydała pozytywną opinię na temat przydatności operacyjnej. Wcześniej, w czerwcu 1963 roku pociskom tym nadano oznaczenie UUM-44A SUBROC. W 1965 roku osiągnęły one gotowość operacyjną na okręcie podwodnym USS Permit (SSN 594). Instalowano je na jednostkach typu Permit, typu Sturgeon i typu Los Angeles. Standardowo na pokładzie każdego okrętu znajdowało się od czterech do sześciu sztuk tych rakiet.
Pociski model UUM-44A SUBROC przystosowane były do wystrzeliwania z wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm., które instalowano na amerykańskich myśliwskich okrętach podwodnych. Dane o położeniu celu zbierane były przez systemy hydrolokacyjne, które przekazywały odpowiednie informacje do systemu kierowania ogniem model Mk 113. Ten komunikował się z komputerem pokładowym rakiet serii SUBROC, programując w nim współrzędne obiektu do zniszczenia, kurs przelotu oraz moment uwolnienia bomby głębinowej z ładunkiem jądrowym. Po opuszczeniu wyrzutni i oddaleniu się na bezpieczną odległość od okrętu, co trwało kilka sekund, następował zapłon silnika rakietowego firmy Thiokol Chemical Company model TE-260G. Masa startowa pocisków serii SUBROC wynosiła 1800 kilogramów. Po rozpoczęciu pracy przez silnik rakieta wydostawała się z wody. Była ona kierowana ku powierzchni za pomocą czterech ruchomych łopatek sterowych, umieszczonych przy dyszy silnika i kontrolujących wektor gazów wylotowych. Ten sam system kontrolował lot pocisków także w locie nad powierzchnią wody. Po wynurzeniu silnik rozpędzał konstrukcję do ponaddźwiękowej prędkości około 1500 kilometrów na godzinę, a komputer pokładowy z wykorzystaniem inercyjnego układu nawigacyjnego kierował rakietę do wyznaczonego wcześniej punktu. Maksymalnie mógł on być oddalony o około 30 mil morskich (54 kilometry) od miejsca odpalenia. Gdy został on osiągnięty następowała separacja bomby głębinowej, która opadała w kierunku wody po krzywej balistycznej, utrzymywanej za pomocą czterech, małych powierzchni stabilizujących umieszczonych na ładunku. Po wejściu do wody głowica jądrowa model W-55 o mocy pięciu kiloton wybuchała po osiągnięciu zaprogramowanej przed startem głębokości. Była ona w stanie zniszczyć okręt podwodny oddalony o 6,5 kimometra od punktu eksplozji.
Wadą rakiet model UUM-44A SUBROC było uruchamianie silnika rakietowego pod powierzchnią wody. Powodowało to emisję dużego hałasu, który zdradzał pozycję okrętu podwodnego. Z tego względu pociski te postrzegane były jako broń dalekiego zasięgu, której zadaniem było jak najszybsze niszczenie okrętów podwodnych bez względu na dalsze konsekwencje. Miała być ona użyta tylko wtedy, kiedy inne sposoby ataku, nie zdradzające położenia własnego okrętu, były niemożliwe do wykonania. Z kolei zaletą, podobnie jak rakietotorped serii ASROC (Anti-Submarine ROCket), była niemożność wykrycia przez okręt podwodny zbliżającego się zagrożenia, gdyż pocisk poruszał się nad powierzchnią wody. Dostarczenie ładunku jądrowego w pobliże jednostki powodowało, że ta nie miała czasu na podjęcie ucieczki. Z kolei wykonywanie manewrów unikowych i stosowanie akustycznych celów pozornych w obliczu ładunku jądrowego nie miało większego sensu. Rakietotorpedy ASROC miały jednak dodatkową przewagę nad serią SUBROC, wyrażającą się w większej elastyczności użycia, co osiągnięte została poprzez możliwość przenoszenia różnego rodzaju ładunków konwencjonalnych, a nie tylko jądrowych. Poza tym odpalane były z okrętów nawodnych, przez co nie emitowały one dużego hałasu pod wodą.
Pod koniec lat 70-tych XX wieku opracowany został program modernizacji pocisków model UUM-44A SUBROC, który obejmował instalację nowego cyfrowego komputera pokładowego oraz silnika rakietowego. Szybko został on jednak anulowany, ponieważ środki finansowe przeznaczone na niego przetransferowane zostały na rozwój nowych rakietotorped w ramach projektu badawczego ASW-SOW (Anti-Submarine Warfare Stand-Off Weapon). Uruchomiono go na początku lat 80-tych XX wieku i zakładano, że doprowadzi on do powstania uniwersalnych rakietotorped, będących następcami serii ASROC oraz SUBROC. Oznaczenia RUM-125A oraz UUM-125A przyznane zostały odpowiednio pociskom przeznaczonym dla jednostek nawodnych oraz dla okrętów podwodnych. Początkowo prace nad nimi prowadzone były w czterech różnych firmach, a ostatecznym zwycięzcą została firma Boeing, z którą podpisano stosowny kontrakt na rozwój programu ASW-SOW w 1982 roku. W późniejszym czasie oznaczenie marynarki wojennej RUM/UUM-125A uzupełnione zostało o nazwę własną Sea Lance. Szybko okazało się, że projekt badawczy wymaga znacznie większego finansowania niż pierwotnie zakładano, co było efektem mnożących się problemów technicznych. W efekcie zdecydowano, że początkowo jedynie konstrukcja UUM-125A Sea Lance, przeznaczona dla okrętów podwodnych, będzie dalej rozwijana.
Nowe rakietotorpedy, podobnie jak seria SUBROC, miały być przystosowane do wystrzeliwania ze standardowych wyrzutni torpedowych kalibru 533 mm., znajdujących się na okrętach podwodnych. Dane o celu zbierane były przez systemy hydrolokacyjne i przesyłane do systemu kierowania ogniem model Mk 117, który programował komputer pokładowy. Rakietotorpedy model UUM-125A Sea Lance miały znajdować się w specjalnych, wodoszczelnych kapsułach w kształcie podobnym do torped. Dzięki temu miały one możliwość utrzymywania się na powierzchni wody, płynąc w jej kierunku po odpaleniu z wyrzutni. W jej tylnej części planowano umieścić stery, które utrzymywałyby kapsułę na powierzchni w pozycji pionowej. Było to istotne, gdyż seria Sea Lance miała być konstrukcją uniwersalną, przystosowaną do wystrzeliwania z okrętów nawodnych i podwodnych. Wersja RUM-125A Sea Lance, przeznaczona dla jednostek nawodnych, miała wykorzystywać pionowe wyrzutnie model Mk 41. Z tego względu konieczne było zapewnienie możliwości takiego samego startu w obu odmianach rakietotorped RUM/UUM-125A Sea Lance. W momencie wypłynięcia kapsuły na powierzchnię miał następować zapłon rakietowego silnika startowego na paliwo stałe firmy Hercules Aerospace Company model Mk 116 Mod. 0. Masa startowa wynosiła 1400 kilogramów. Po opuszczeniu kapsuły miały rozkładać się cztery powierzchnie stabilizacyjne, a wykorzystujący inercyjny system nawigacyjny komputer pokładowy miał nakierować rakietotorpedę na odpowiednią trajektorię lotu. Rakietowy silnik startowy rozpędzał pocisk do prędkości około 1500 kilometrów na godzinę i po wyczerpaniu się paliwa dalsza trasa pokonywana była torem balistycznym. W momencie osiągnięcia punktu nad celem, uprzednio zaprogramowanego w komputerze pokładowym, bomba głębinowa z ładunkiem jądrowym była odłączana od silnika startowego, otwierał się spadochron i następowało wejście do wody. Rolą spadochronu było zmniejszenie prędkości ładunku oraz ustabilizowanie jego lotu. Pociski model UUM-125A Sea Lance, podobnie jak wersja przeznaczona dla okrętów nawodnych, miały być wyposażone w głowicę termojądrową model W-89. Normalnie miała ona moc 200 kiloton, a na potrzeby rakietotorped najprawdopodobniej byłaby ona zredukowana. Eksplozja następowałaby po osiągnięciu określonej głębokości. Według dostępnych źródeł ładunek model W-89 byłby w stanie zniszczyć każdy okręt podwodny oddalony o 10 kilometrów od miejsca wybuchu. Oznacza to, że celność rakietotorped serii Sea Lance nie musiała być bardzo duża i można je było wykorzystywać na maksymalnym możliwym zasięgu około 100 mil morskich, czyli 180 kilometrów.
W połowie lat 80-tych XX wieku pojawiła się propozycja stworzenia reakietotorpedy z ładunkiem konwencjonalnym. Pociski te, oznaczone jako RUM/UUM-125B Sea Lance, miały otrzymać torpedy model Mk 50 Barracuda. Nowy ładunek spowodowałby spadek zasięgu działania do około 35 mil morskich, czyli 63 kilometrów.
Postęp prac w ramach programu badawczego ASW-SOW był bardzo wolny. Z tego względu w 1983 roku zdecydowano się na implementację opracowanego pod koniec lat 70-tych XX wieku programu modernizacyjnego do pocisków model UUM-44A SUBROC. Równolegle w projekcie ASW-SOW napotykano kolejne trudności, które po części udało się rozwiązać do 1986 roku. Wówczas z firmą Boeing podpisano kolejną umowę na wdrożenie pełnoskalowego programu rozwojowego. W 1988 roku zdecydowano się na powrócenie do koncepcji opracowania rakietotorped z ładunkiem konwencjonalnym, przeznaczonych dla okrętów nawodnych, model RUM-125B Sea Lance. W tym czasie zapadła także decyzja o wstrzymaniu prac nad wersją UUM-125A Sea Lance z bombą głębinową z ładunkiem termojądrowym, a wysiłki miały się skupić na odmianie konwencjonalnej UUM-125B Sea Lance. Prace prowadzone były do 1990 roku, kiedy cały program został anulowany z powodów finansowych oraz postępującego procesu rozpadu Związku Radzieckiego. Jednocześnie w 1989 roku rozpoczęło się wycofywanie ze służby pocisków model UUM-44A SUBROC, co również było spowodowane pojawiającymi się sygnałami wieszczącymi koniec zimnej wojny. Wszystkie rakiety usunięte zostały ze stanu uzbrojenie marynarki wojennej do 1992 roku. W obliczu likwidacji programu budowy rakietotorped serii RUM/UUM-125 Sea Lance oraz niepowodzenia jego reaktywacji na początku lat 90-tych XX wieku amerykańskie jednostki podwodne pozbawione zostały jakiegokolwiek uzbrojenia zwalczania okrętów podwodnych dalekiego zasięgu, które w bardzo krótkim czasie mogło osiągnąć cel.
Pociski model UUM-44A SUBROC były w okresie zimnej wojny ważnym wyposażeniem amerykańskich okrętów podwodnych. Pozwalały one na atakowanie wroga z dużych odległości, zapewniających bezpieczeństwo przed kontratakiem. Wprowadzenie ich do służby w znacznym stopniu poprawiło relację pomiędzy zasięgiem wykrywania systemów hydrolokacyjnych a zasięgiem przenoszonego uzbrojenia. Obecnie wydaje się, że pociski takie jak SUBROC nie są niezbędnym wyposażeniem okrętów podwodnych. Zdecydowanie bardziej przydatne są pociski manewrujące, zdolne do precyzyjnego atakowania celów położonych w głębi lądu.
|