Krótko po drugiej wojnie światowej, pomiędzy dawnymi aliantami, Związkiem Radzieckim a Stanami Zjednoczonymi i innymi krajami zgrupowanymi w pakcie NATO (North Atlantic Treaty Organization), zaczęła rysować się separacja, która zapoczątkowała nowy konflikt, znany jako zimna wojna. Przez niemal pół wieku zachodni świat żył w strachu, że Związek Radziecki zechce zrobić użytek ze swojej floty okrętów podwodnych, której liczebnie nie dorównywała żadna inna. Istniała obawa, że powtórzy się sytuacja z drugiej wojny światowej, w której Niemcy skutecznie wykorzystywały swoje U-Booty przeciwko żegludze handlowej. Z tego względu, w Stanach Zjednoczonych, zdecydowany priorytet uzyskały prace nad rozwojem sił przeciwpodwodnych, w tym myśliwskich okrętów podwodnych. Już na samym początku okazało się, że mankamentem wszystkich projektów był napęd. Na jaw wyszło, że olej napędowy, benzyna, nadtlenek wodoru czy inny napęd konwencjonalny nie pozwala na utrzymywanie dużych prędkości podwodnych. Rozwiązaniem tego problemu okazało się zwrócenie ku technologii jądrowej.
Na początku lat 50-tych XX wieku utworzony został Dział Reaktorów Marynarki Wojennej DNR (Director Naval Reactors), którego szefem został komandor Hyman G. Rickover. W czerwcu 1952 roku w stoczni Electric Boat Corporation (obecnie General Dynamics Electric Boat Corporation) w Groton rozpoczęła się budowa pierwszego na świecie okrętu podwodnego o napędzie atomowym, która dobiegła końca w styczniu 1954 roku. Był to USS Nautilus (SSN 571), który przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych określany był jako prototypowa jednostka floty. Osiągnięcia tego okrętu, w porównaniu z poprzednimi konstrukcjami z napędem konwencjonalnym, były oszałamiające. Jednostka USS Nautilus (SSN 571) dominowała na wszystkich ćwiczeniach prowadzonych przez marynarkę wojenną, a w 1957 roku przepłynęła pod lodami Arktyki z Pacyfiku na Atlantyk. Niesamowite osiągnięcia nie pozostawiały wątpliwości, że napęd atomowy będzie przyszłością okrętów podwodnych, których zadaniem będzie zwalczanie jednostek podwodnych Związku Radzieckiego. Zgodnie z tą doktryną w drugiej połowie lat 50-tych XX wieku powstały myśliwskie okręty podwodne o napędzie jądrowym typu Skate i typu Skipjack. Rozwiązanie konstrukcyjne tego drugiego typoszeregu opierały się nie tylko na tych zastosowanych w USS Nautilus (SSN 571). Wykorzystywały one także opływowy kadłub w kształcie kropli wody, który testowany był na jednostce USS Albacore (AGSS 569).
Obok pierwszego aspektu zimnej wojny, obejmującego obawy przed okrętami podwodnymi Związku Radzieckiego, istniała także druga strona tego konfliktu. Związana ona była z tym, że zarówno Stany Zjednoczone jak i Związek Radziecki były w posiadaniu broni jądrowej. Pojawiał się tutaj problem zapewnienia sobie bezpieczeństwa, jak również chęć zdobycia przewagi ilościowej nad przeciwnikiem. Rodziło to bardzo duże niebezpieczeństwo wybuchu wojny nuklearnej, której przez cały okres zimnej wojny obawiały się państwa Europy zachodniej.
Od czasu gdy skonstruowano pierwszą bombę atomową, marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych szukała odpowiedniej platformy do przenoszenia tego rodzaju uzbrojenia, takiej która odgrywałaby znaczącą rolę w ogólnej strategii odstraszania atomowego. Początkowo flota wykorzystywała do tego celu lotniskowce i samoloty na nich bazujące, jednak rozwiązanie to posiadało wiele mankamentów. Po pierwsze każda operacja z udziałem lotniskowca nie mogła być przeprowadzana w skrytości. Pojawienie się tak dużego okrętu, wraz z całą eskortą, na jakimś akwenie nie mogło ujść uwadze potencjalnych przeciwników. Po drugie niemożność skrytego działania znacznie zmniejszała szansę dostarczenia ładunku jądrowego nad cel. Nie dość że wróg mógł zaatakować i zatopić lotniskowiec, to w razie niepowodzenia ataku miał drugą szansę, w postaci zestrzelenia samolotu.
W czasie gdy marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych ciągle poszukiwała najlepszej platformy dla broni jądrowej, prowadzone były próby ze zdobycznymi, niemieckimi rakietami V-2. Jednocześnie rozwijała się technologia paliwa stałego, która ostatecznie, w połączeniu z wynikami eksperymentów z V-2, umożliwiła powstanie pocisków balistycznych, które mogły być eksploatowane na okrętach wojennych. Droga do skonstruowania takiej rakiety rozpoczęła się w 1956 roku, kiedy Szef Operacji Morskich admirał Arleigh Burke poprosił amerykański Komitet Walki Podwodnej przy Narodowej Akademii Naukowej o zbadanie możliwości zastosowania na okrętach podwodnych najnowszych technologii, związanych z bronią nuklearną i paliwem stałym. W ten sposób zrodził się projekt "Nobska", w ramach którego zebrani zostali przedstawiciele świata nauki i przemysłu, którzy mieli oszacować ewentualne koszty i stwierdzić, czy możliwe jest zbudowanie tak małej rakiety, by mogła ona być wystrzeliwana z okrętów podwodnych. Jeden z członków tego programu, Edward Teller, oświadczył, że obecna technologia pozwala na skonstruowanie takiego małego pocisku. Tym samym marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych weszła na drogę budowy pocisków z serii Polaris i okrętów podwodnych, które przypisane zostały do grupy "forty-one for freedom". Pozytywna opinia ludzi z programu "Nobska" sprawiła, że broń jędrowa nie była już tylko domeną lotnictwa. Pociski balistyczne spowodowały przeniesienie technologii jądrowej do baz znajdujących się na ladzie i na okręty podwodne.
Rozpoczęcie programu "forty-one for freedom" przede wszystkim podyktowane było rosnącym strachem przed radzieckim potencjałem rakietowym. Strach ten przede wszystkim wywołany został w 1957 roku, kiedy wystrzelony został pierwszy Sputnik. Jego potęgowanie związane było z wdrażaniem w życie programu pocisków balistycznych, wystrzeliwanych z okrętów podwodnych. Można powiedzieć, że projekt "forty-one for freedom" był odpowiedzią na poczynania Związku Radzieckiego. Istniał też drugi powód. Balistyczne okręty podwodne, w odróżnieniu od lotniskowców, mogły działać skrycie. Dzięki temu, w przypadku ataku nuklearnego, nie mogły one zostać zniszczone. Tym samym Stany Zjednoczone zyskiwały platformę, z której można było odpowiedzieć na pierwsze uderzenie wroga nawet w przypadku unicestwienia całego kraju. Skryte działanie dawało również możliwość dokonania pierwszego uderzenia, które byłoby zaskoczeniem dla Związku Radzieckiego. Jego celem miało być zniszczenie wszystkich obiektów strategicznych, co miało uniemożliwić wyprowadzenie kontruderzenia. Wszystko to dawało marynarce wojennej upragniony element, który byłby jednym z najistotniejszych w ogólnym systemie strategicznym. W późniejszym czasie okręty z grupy "forty-one for freedom" wykorzystywane były tylko jako broń odstraszająca. Miały one uświadomić potencjalnemu agresorowi, że w razie ataku spotka się z gradem głowic jądrowych zrzuconych na jego terytorium, a będzie to miało miejsce w około 15 minut od wykrycia agresji. Ten krótki czas reakcji sprawiał, że jednostki "forty-one for freedom" były w zasadzie najważniejszym elementem strategii odstraszania atomowego. Odpowiedź na pierwsze uderzenie, dokonywana pociskami wystrzeliwanymi z baz lądowych trwałaby około 30 - 45 minut. Dłuższy czas reakcji związany jest z tym, że okręt podwodny może podpłynąć do celu, przez co rakieta musi przelecieć mniejszy dystans.
Pierwszą konstrukcją zaliczaną do grupy "forty-one for freedom" były okręty typu George Washington. Jest to typoszereg, który wiąże ze sobą historię rozwoju amerykańskiej myśliwskiej floty podwodnej z balistyczną. Program rakiet z serii Polaris bardzo szybko posuwał się do przodu, przez co projektowanie balistycznych jednostek od podstaw było niemożliwe, gdyż gotowe okręty weszłyby do służby zdecydowanie za późno, w porównaniu z pociskami. Dlatego do zbudowania typu George Washington wykorzystano plany konstrukcyjne jednostek myśliwskich typu Skipjack. Można powiedzieć, że pierwsze amerykańskie okręty balistyczne, które należały do grupy "forty-one for freedom" były w zasadzie okrętami myśliwskimi, zdolnymi do przenoszenia rakiet z serii Polaris. Kolejne okręty z grupy "forty-one for freedom", należące do typoszeregów Ethan Allen, Lafayette oraz Benjamin Franklin, projektowane już były od podstaw jako jednostki balistyczne.
| Porównanie to przedstawia rozwój amerykańskich okrętów balistycznych. Wszystkie jednostki tej klasy, wybudowane po drugiej wojnie światowej, zaliczane były do grupy "forty-one for Freedom". Działo się tak dlatego, że wszystkie okręty z tych typoszeregów zostały zbudowane w krótkim czasie, w latach 50-tych i 60-tych XX wieku. Wpływ na to miało również to, że skonstruowano je w ramach jednego programu rozwoju sił odstraszania atomowego. Po długiej przerwie opracowano nowy typ Ohio, którego jednostki wchodziły sukcesywnie do służby w latach 80-tych i 90-tych XX wieku. Typ Ohio zastapił poprzednie okręty i nie jest już zaliczany do jednostek "forty-one for Freedom". |
Okręt pdwodny z czasów drugiej wojny światowej. Długość: 94,1 m.; Szerokość: 8,2 m.; Wyporność: 1480 t. podwodna.
|
|
Balistyczny okręt pdwodny typu George Washington, należący do grupy "forty-one for freedom". Długość: 116,3 m.; Szereokość: 10,1 m.; Wyporność: 6800 t. podwodna.
|
|
Balistyczny okręt pdwodny typu Lafayette, należący do grupy "forty-one for freedom". Długość: 129,6 m.; Szereokość: 10,1 m.; Wyporność: 8250 t. podwodna.
|
|
Balistyczny okręt pdwodny typu Ohio, nie zaliczany do grupy "forty-one for freedom". Długość: 170,7 m.; Szereokość: 12,8 m.; Wyporność: 18750 t. podwodna. |
Projekt "forty-one for freedom" wziął swoją nazwę od liczby zbudowanych okrętów balistycznych (forty-one oznacza 41), które oddane zostały do służby w latach 60-tych XX wieku, w czasie nieco dłuższym niż siedem lat. Lata 60-te XX wieku były chyba najgorętszym okresem zimnej wojny, w czasie którego wybuchł kryzys kubański. Był on związany z rozmieszczaniem przez Związek Radziecki na terytorium Kuby rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi, wycelowanymi w cele w Stanach Zjednoczonych. Wszystkie okręty zamówione zostały w czasie prezydentury Dwight'a D. Eisenhower'a oraz John'a F. Kennedy'ego.
Okręty z grupy "forty-one for freedom" zaprojektowane zostały do przenoszenia rakiet balistycznych pierwszej generacji z serii Polaris. W latach 70-tych XX wieku jednostki należące do typu Lafayette i typu Benjamin Franklin przezbrojone zostały w nowsze rakiety model UGM-73A Poseidon C-3. Taka sama modernizacja na typie Geroge Washington oraz typie Ethan Allen nie była możliwa, gdyż okręty te nie posiadały odpowiednio szerokich silosów. Wyrzutnie na jednostkach przystosowanych do serii Poseidon, mimo swej szerokości wprowadziły ograniczenie w projektowaniu kolejnej generacji pocisków z serii Trident. Nowe rakiety nie mogły być szersze i wyższe od poprzedniej generacji. W efekcie powstały dwa modele, znane jako Trident I C-4 i Trident II D-5. W pierwszy z nich, w latach 80-tych XX wieku uzbrojone zostaly niektóre okręty z typu Lafayette i typu Benjamin Franklin. Było to sześć jednostek z jednego typoszeregu i sześć z drugiego.
Wraz z początkiem lat 80-tych XX wieku okręty z grupy "forty-one for freedom" zaczęły być stopniowo wycofywane ze służby. Po części było to spowodowane podpisanym w czerwcu 1979 roku, pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią a Związkiem Radzieckim, układem o ograniczeniu zbrojeń strategicznych SALT II (Strategic Arms Limitation Talks). W myśl tego układu Stany Zjednoczone i Związek Radziecki miały zmniejszyć liczbę posiadanych okrętów balistycznych, jak również liczbę głowic jądrowych przenoszonych przez rakiety. W efekcie ze służby, w pierwszej połowie lat 80-tych XX wieku wycofane zostały okręty typu Geroge Washington oraz typu Ethan Allen, jak również trzy jednostki typu Lafayette. Większość z nich przystosowana została do pełnienia innych zadań. Przerobiono je na okręty myśliwskie, które miały możliwość prowadzenia operacji specjalnych SOF (Special Operations Forces), natomiast jeden okręt na jednostkę szkoleniową MTS (Moored Training Ships). Okręty, których nie dotknął układ SALT II wycofywane były z pierwszej linii od końca lat 80-tych XX wieku. Proces ten trwał do połowy lat 90-tych XX wieku i związany był z zaawansowanym wiekiem jednostek. Ostatecznie wszystkie okręty grupy "forty-one for freedom" trafiły do stoczni PSNS & IMF (Puget Sound Naval Shipyard & Intermediate Maintenance Facility) w Bremerton, gdzie prowadzony jest program bezpiecznego złomowania jednostek z napędem nuklearnym SPR (Ship/Submarine Recycling Program).
Następcami okrętów z grupy "forty-one for freedom" są jednostki typu Ohio, których nie zalicza się do tej grupy. Najnowsza amerykańska klasa SSBN jest znacznie większa od swoich poprzedników. Wpływ na to miały przede wszystkim dwa czynniki. Po pierwsze oszczędności budżetowe kazały umieścić aż 24 pionowe wyrzutnie, w porównaniu z 16 na jednostkach z grupy "forty-one for freedom". Chodziło tu o to, by mniejsza ilość okrętów przenosiła podobną liczbę rakiet. Co więcej, w połowie realizacji programu budowy typu Ohio upadł Związek Radziecki. W efekcie skreślonych zostało z planów sześć jednostek tego typoszeregu. Uzasadnieniem tej decyzji był fakt, że Stany Zjednoczone właściwie straciły przeciwnika, przez co zagrożenie atakiem jądrowym znacznie spadło. Tym samym nieuzasadnione było posiadanie większej liczby okrętów balistycznych. Drugim czynnikiem mającym wpływ na wielkość typu Ohio było opracowanie pocisków model UGM-133A Trident II D-5, które są znacznie większe od poprzedniej serii Trident I C-4. Od samego początku zakładano, że Trident II będzie większy od poprzednich konstrukcji, dlatego plany konstrukcyjne nowych jednostek balistycznych musiały zakładać większe rozmiary, w porównaniu z okrętami z grupy "forty-one for freedom".
Niewątpliwie typ Ohio jest o wiele nowocześniejszą konstrukcją w porównaniu ze swoimi poprzednikami, jednak nie zmienia to faktu, że okręty grupy "forty-one for freedom" odegrały bardzo istotną rolę w konflikcie jakim była zimna wojna. Prowadzone przez nie patrole odstraszające miały duży wpływ na zachowanie pokoju, który opierał się na bardzo kruchej podstawie. Jednostki z grupy "forty-one for freedom" nie pozwoliły także Związkowi Radzieckiemu osiągnąć przewagi nuklearnej, zachowując równowagę sił między oboma mocarstwami. Bez wahania można powiedzieć, że amerykańskie balistyczne okręty podwodne, w liczbie 41 sztuk, strzegły bezpieczeństwa i wolności nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale całego świata. Ogromną rolę jednostek "forty-one for Freedom" dostrzegał prezydent Stanów Zjednoczonych John F. Kennedy, który obserwował próby z pociskami z serii Polaris. Stwierdził on wówczas, że ktokolwiek widział rakietę Polaris w akcji, nie może wątpić że jest to najlepsza broń odstraszająca. Z perspektywy czasu należy powiedzieć, że ocena ta była jak najbardziej trafna, bo przez cały okres zimnej wojny patrole okrętów z grupy "forty-one for freedom" nie dopuściły do wybuchu otwartego konfliktu globalnego. Groźba uderzenia odwetowego i wizja unicestwienia całych kontynentów skutecznie odstraszyła od użycia broni jądrowej.
|